Tym sposobem spędziłam dziś miłe kilka godzin przy szyciu :))))
Maszyna , nici i inne dodtaki krawieckie nastrajają mnie pozytywna energią , dlatego czas spedzony w ich towarzystwie nigdy nie nalezy do zmarnowanych .
Uadało mi sie dziś skoń czyć drugi fartuszek , który Maja za życzyła sobie dać Hani -przyjaciółce z przedszkola .
A tu oba fartuszki razem :)
Od kiedy pamietam obiecywałam sobie żu uszyje sobie igielniki...... na obietnicach się kończyło .
Strasznie wkurzały mnie leżące wszedzie szpilki, a od kiedy na świecie pojawiła sie Maja to po każdej randce z maszyną musiałam biegać z odkurzaczem lub magnesem by pozbyć się zagubionych niechcianych gości w naszym domu , Ale jak to mawaiają " Szewc bez butów chodzi". Wszystko jednak do czasu.... i tak było w moim przypadku, dziś powstał mój pierwszy igielnik :)
Powstało jeszcze klika nowych tworów ale postanowiłam dozować przyjemność oglądania moich wytworów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz